wózek Sabiny  | uprząż Sabiny  | buty Sabiny
Jak powstawał wózek Sabiny i ile było z niego radochy :-)
Choroba Sabinki spadła na nas nagle, to znaczy, teoretycznie byliśmy na to przygotowani, genetyczne predyspozycje rasy, mocno ukątowane tylne łapy, to musiało się kiedyś tak skończyć. Rok temu, w styczniu 2006 pies zaczął się potykać, zarzucać zadem, dziwnie stawiać tylne łapy i popiskiwać przy wchodzeniu na schody. Weterynarze stawiali różne diagnozy: spondyloza, zespół końskiego ogona, dyskopatia, mielopatia degeneracyjna. Wszystkie te choroby, prędzej czy później (oby jak najpóźniej), prowadzą do niedowładu łap i niemożności samodzielnego poruszania się. We wrześniu Sabina nie  mogła juz sama chodzić, spacery przy pomocy jedynego znanego sposobu, czyli ręcznika (szalika) pod brzuchem były męczące dla nas i nie dające satysfakcji dla psa. Natrafiłem w sieci na opisy wózków i pomyślałem, że może to jest to, niestety w Polsce ze świecą szukać sklepów, producentów (znalazłem jednego), czy informacji o psach na wózku. Ale, ze jestem, jak mówi żona, uparty i nie będę jadł, pił i spał, dopóki nie dopnę swego, powiedziałem sobie, że wykonam ten wózek własnoręcznie. Zabrałem się do roboty, a było trudno, gdyż jesteśmy w trakcie przeprowadzki (mam nadzieję, że już niedługo będziemy mieli własny dom), w wynajętym mieszkaniu, więc za warsztat służył stołek w przedpokoju i skrzynka z podstawowymi narzędziami. Zabawa trwała jakieś 3 tygodnie, projekty i zakup części zajęły większość czasu, samo złożenie wszystkiego do kupy, to jakieś dwa dni.Postaram się opisac jak to mniej więcej wyglądało:

ETAP I - mierzymy psa

Trzeba wykonać to dokładnie, gdyż poźniejsze niedoróbki mogą być nieodwracalne w skutkach. Za wysoki wózek da się wprawdzie "obciąć", ale dosztukować do za niskiego będzie juz trudniej. Najpierw mierzymy wysokość przyszłego wózka H, tak jak na fot.1

Ręcznik trzymamy nie za luźno, ale też zbytnio nie unosimy psa, tak w sam raz. Mierzymy wysokość do punktu,w którym szalik nie dotyka już ciała (mniej wiecej "po srodku" psa, między brzuchem a grzbietem). To będzie wysokość ramy wózka. Dodajmy jakieś 3-4 cm zapasu, bo uprząż potem się lekko rozciągnie i będzie za nisko.
Teraz mierzymy długość od zadu do łopatki L, jak na fot.2

To będzie długośc wózka. Tu dajemy spory zapas (tyle co do szyi) dokładnie dotniemy po założeniu uprzęży i przymiarce psa (pamiętajmy, że późniejsze sztukowanie, to spory kłopot)
Następnie mierzymy szerokość psa w zadzie i klatce piersiowej W, jak na fot.3

W przypadku Sabinki ten wymiar był mniej wiecej taki sam, w innym przypadku należy przyjąć ten większy, dodajemy po 2-3 cm po każdej stronie.
To są najważniejsze wymiary, dochodzi jeszcze rozstaw kół R, który trzeba ustalić doświadczalnie. Wózek, patrząc z tyłu, ma formę trapezu, a koła umieszczone są pod kątem. Ukątowanie takie zwiększa stabilność wózka (szeroka podstawa), choć Sabinka i tak potrafi się wywrócić. Wymiary naszego wózka są na fot.4 (nie są to wymiary psa, lecz gotowego wózka, po uwzględnieniu dodatkowych centymetrów. Można przyjąć je, jako wzorcowe wymiary dla typowej suki owczarka niemieckiego o wadze ok.35 kg)

ETAP II - projekt

Metalowy szkielet wózka składa się z ramy w kształcie litery U, dwóch ramion (nóg) oraz tylnej-dolnej poprzeczki. Nogi są odgięte do tyłu, dzięki temu środek ciężkości nie znajduje się nad kółkami lecz przed nimi, cieżar wózka opiera się na grzbiecie psa i jest stabilnie. Nie przesadźmy jednak z tym odsunięciem kółek, gdyż obciążenie grzbietu nie może być zbyt duże. Tylna poprzeczka musi być odsunięta do tyłu na tyle, aby pies nie uderzał w nią nogami. A to schematyczny rysunek fot.5
Kółka od wózka dziecięcego, najlepiej łożyskowane, niekoniecznie metalowe (są cięższe) te solidne plastikowe wystarczą, średnica około 25-30 cm, za małe będą się zako
pywać w podłożu i nie "wyrabiać" na zakrętach i podczas biegu, a nasza sunia potrafi zasuwać bardzo szybko. Szelki podtrzymujące psa dokładnie wymierzamy już na gotowym wózku, można wtedy skorygować niedokładności pomiarowe, pamiętajmy o tym, że się rozciagną z czasem, więc zróbmy je trochę "wyższe"

ETAP III - wykonanie

Zaczynamy od zakupienia materiałów, zdecydowałem, że wózek będzie z rurek stalowych, gdyż łatwiej będzie je pospawać niż aluminiowe. żależało mi na czasie, nie chciałem długo szukac w nowym nieznanym mieście spawacza aluminium, a stal pospawają w każdym warsztacie. Różnica wagi nie ma specjalnego znaczenia w naszym przypadku, wózek nie jest zbyt ciężki, a i tak przecież nie jest noszony lecz się na nim jeździ, jednak u słabszych psów, gdzie każdy dodatkowy balast jest przeszkodą, zalecam rozważenie opcji aluminiowej. W markecie budowlanym kupiłem 3 szt. rurki stalowej cienkościennej średnica 16mm, długość 1m (koszt 10 PLN za jedną). Ta średnica jest idealna, gdyż okucia do wózków dziecięcych są robione m.in. dla rurek 16mm, a można je wykorzystać do budowy wózka. Początkowo myślałem, ze zrobię wózek całkowicie z części rozmontowanego wózka dziecięcego, zakupiłem nawet spacerówkę za 80 PLN na Allegro, ale ostatecznie wykorzystałem tylko dwie łukowato wygięte płaskie rurki, jako nogi naszego wózka, oraz dwa plastikowe okucia do mocowania kółek, jako mocowanie uprzęży. Można nogi oczywiście zrobić z rurki lub kątownika stalowego, ale te elementy były idealne, a poza tym nigdzie nie znalazłem takiego zapięcia do uprzęży jak te plastiki od kółek, także polecam wydatek (dodatkowo zostaje komplet małych kółek, na wózek dla mniejszego psa :-)), można poszukać innego wózka, kupić za grosze jakiś zdezelowany, ja dalszy opis opieram na częściach wózka, który zakupiłem.
Z dwóch rurek wykonujemy ramę w kształcie U (jedna niestety jest za krótka), wyginanie rurki w warunkach domowych jest karkołomne, ale znalazłem sposób: deska z otworem o średnicy rurki, delikatnie zginamy rurkę, przesuwamy w otworze o 1cm i zginamy dalej, powoli nadajemy porządany kształt, najlepiej na arkuszu papieru narysować wzorzec i co jakiś czas przykładac rurkę. Należy uważać, gdyż łatwo jest rurkę "załamac", wtedy już nie da sie tego wyprostować. Można skorzystać z usług warsztatu, gdzie zrobią to profesjonalnie (warsztat i tak trzeba będzie odwiedzić, aby pospawać wszystko, nie każdy ma przecież w mieszkaniu spawarkę :-))
W nóżkach wykonujemy otwory na osie, można osie kupić razem z kółkami, wtedy trzeba je dociąć i przyspawać do nóg, ja zrobiłem osie ze śrób 10-tek, przykręcając częśćią gwintowana do nóżek za pomoca dwóch skontrowanych nakrętek, z drugiej strony obciąłem łebki i wykonałem rowek jak w oryginalnych ośkach fot.6

Zakładamy koła, ustawiamy mniej więcej tak, jak będą w wózku (potrzebna dodatkowa para rąk) i zaznaczamy długośc nogi. Długość ta będzie większa, niż wysokość wózka z powodu pochylenia nóg na boki i do tyłu.
Udajemy się do warsztatu, aby wszystko pospawać w całość, zabieramy ze sobą rysunki, gdyż nie każdy mechanik będzie wiedział, o co nam chodzi w tak nietypowym wehikule. Może to być warsztat samochodowy, najlepiej ten, co montuje tłumiki, zakład blacharski lub podobny, a najlepiej (ale i najdrożej) jest udanie się do firmy wykonującej na zamówienie konstrukcje metalowe. Tam można po prostu zanieść rysunki, wytłumaczyć o co chodzi, a materiały, gięcie rurek i pospawanie zostawić fachowcom, szczególnie gdy zdecydujemy się na wózek aluminiowy. Ja spawałem w warsztacie samochodowym, gdzie fachowiec znał się na spawaniu (wbrew pozorom nie jest to takie powszechne), był dokładny (wyszedł prosty wózek) i rozumiał, o co mi chodzi, za usługe zapłaciłem 30 PLN. Pamiętajmy o daniu dodatkowych wzmocnień spoiny przy łączeniu nóżek z ramą, rurki są cienkie, spoina słaba, a nacisk spory, trójkątne wzmocnienia załatwią sprawę fot.7

Gdy konstrukcja jest już gotowa, wózek możemy pomalować (wcześniej pilnikiem i papierm ściernym usuwamy wszelkie zadziory i ostre krawędzie).
Robimy i mocujemy szelki na tylne nogi. Potrzebujemy mocnej szerokiej taśmy, oraz czegoś miękkiego, ja użyłem osłon na rury hydrauliczne, zrobionych z szarej pianki. Pasują średnicą, są miękkie i (co ważne) nie nasiąkają wodą. Zwróćmy uwagę na środkowe łączenie, trzeba je zszyć porządnie, żeby wytrzymało nacisk psa. Ja uszyłem najpierw pętelkę, wywróciłem na lewą stronę (żeby szew nie obcierał brzucha), następnie włożyłem w nią piankowe rurki z taśmami w środku. Robimy szelki jak na zdjęciu fot.8

Przymierzamy psa i "na psie" zaznaczamy długość szelek. Docinamy taśmy i osłonki i mocujemy je do ramy wkrętami (od zewnętrznej strony, żeby nie "porysowały" psa)
Uprząż przednią szyjemy z szerokiego pasa sztywnego materiału, zapinana jest ona wokół klatki piersiowej na dwie klamry. Powinna być dość szeroka, aby rozłożyć ciężar na dużej powierzchni. Można obszyć ją w środku miękkim materiałem, żeby psa nie obcierało. Początkowo przy uprzęży był jeszcze dodatkowy pas z przodu, ale okazał się zbyteczny i niepotrzebnie krępował ruchy, więc go obciąłem. Mocowanie uprzęży do wózka jest wykonane ze wspomnianych wczesniej elementów mocujących kółka wozka dzieciecego, jest to proste i szybkie i pewne mocowanie. Docinamy "dyszle" wózka na odpowiednią długość (zostawiliśmy wcześniej zapas długości). Jedną część złączki zakładamy na końce rurek, a drugą przykręcamy (lub przyszywamy) do uprzęży fot.9

Oczywiście można zastosować inne mocowanie, ważne, żeby dało się szybko i łatwo przypinać wózek
Następnie za pomocą taśmy klejącej (takiej elastycznej kolorowej) mocujemy dodatkowe osłony z pianki w miejscu obcierania ud i na ostrych krawędziach przy kołach. Przyklejamy nalepki i "podrasowujemy" wizualnie wózek (według własnej i psiej inwencji).
Gdy wszystko będzie już gotowe, przechodzimy do ostatniego etapu, który spowoduje niekontrolowany wybuch emocji, potok łez szczęścia i takie tam babskie sprawy :-)

ETAP IV - jazda próbna

Konieczna będzie obecność całej rodziny, bo to przecież ważne wydarzenie rodzinne. Zabieramy wehikuł, aparat, kamerę, telefon (trzeba się na bieżąco podzielić wrażeniami), pakujemy się wszyscy do auta, jedziemy w spokojne, pozbawione ludzkich spojrzeń, miejsce (oszczędźmy sobie na razie widowiska). Potrzebujemy trochę równej, trawiastej przestrzeni. Zakładamy psu uprząż, wsadzamy nogi do wózka, przypinamy i... jazda. Teraz patrzymy i śmiejemy się lub płaczemy na zmianę (nie należy się powstrzymywać, takie chwile szczęścia nie zdażają się zbyt często). Nie trzeba się martwić, że pies sobie nie poradzi, nasza Sabinka zrobiła jeden krok, potem obejrzała się do tyłu na wózek, przez dwie sekundy zastanawiała się nad czymś ("coś mi się do d...y przykleiło???...") , a potem poszłaaaaaa... jakby się z tym wózkiem urodziła. Oczywiście wywróciła się kilka razy przebiegając przez dołek, wtedy bez paniki, należy delikatnie podnieść psa razem z wózkiem i postawić spowrotem pionowo. Można wykonać dodatkowy pasek przypinający zad do wózka od góry, wtedy w razie wywrotki pies nie wypadnie z wózka, ale nasza sunia załapała juz, że wtedy trzeba czekac, aż ktoś z nas podejdzie i ją podniesie.
Teraz powinniśmy dokładnie sprawdzic, czy wszystko jest ok, czy wózek nie jest za niski (czy pies nie pociąga nogami i nie chwieje się na boki), czy nie za wysoki (czy nogi opieraja się na ziemi), powinno być tak, ze psa da sie delikatnie jeszcze (2-3cm) podnieść w wózku. Chodzi o to, zeby pies opierał się o wózek i jednocześnie odpychał tylnymi nogami, pracują wtedy mięśnie i ich zanik nie jest tak szybki (u Sabinki nawet się trochę wyrobiły). W bardziej zaawansowanych stanach choroby, gdy pies nie porusza juz całkowicie nogami, trzeba je podwiesić na dodatkowej uprzęży do tylnej poprzeczki.
Niezbędnym elementem, szczególnie gdy pies biega po chodniku, czy asfalcie i "podwijają" mu się łapy, są buty zabezpieczające przed otarciami. Sabinka gdy biega po trawie nie używa ich, ale ma w swojej garderobie.

ETAP V - wnioski i uwagi

Zapewne każdy z was wykonawszy własnoręcznie wózek i widząc biegającego psa, sam zauważy różne niedoróbki i przyjdą mu pomysły na różne usprawnienia. Po pierwszych próbach mogę powiedzieć, że:
1. Dokładne wymierzenie i częste przymiarki psa w trakcie budowy opłaciły się, pewnych rzeczy teoretycznie nie da się dokładnie wymierzyć na etapie projektu, wychodzi to dopiero "w praniu"
2. Osłonki na rury są idealne do wykonania osłon szelek, nie wchłaniają wody (pies sika w wózku, czasem obsikując szelki, a jak zdarzy się "grubsza sprawa" to łatwo jest je wyczyścić (grubsze sprawy staramy się załatwiać przed jazdą)
3. Kółka wydają się jakieś za duże w fazie projektu, ale uwierzcie, te 30cm średnicy jest idealne, a i większe by nie zaszkodziły.
4. Mocowanie kólek ma luzy (kółka bez łozysk), co powoduje lekkie terkotanie. Najpierw mnie drażniło, ale potem okazało sie pożyteczne. Słychać gdy pies nadjeżdża, więc można zawczasu uniknąć przejechania kółkiem po nodze, a nasza sunia tak ma od dzieciństwa, że za bardzo delikatna w ruchach to nie jest i parę razy dostało się po nogach jakimś drągiem, który niosła w pysku.
5. Nie wiem, czy nie trzeba w jakiś sposób zmodyfikować szelek na nogi w przypadku psa płci męskiej (róznice anatomiczne), sami musicie sprawdzić.
6. Rozważam zamocowanie z tyłu migającego światełka rowerowego, psu nie przeszkadza, a na wieczornych spacerach wiemy gdzie w ciemnościach zjada jakieś "gawniaki" :-)
7. Rozstaw kólek dobierzcie taki, aby wózek zmieścił się potem do samochodu, w naszym przypadku jest ok, ale Sabinka jeździ terenówką :-)
8. A tak w ogóle, to fajnie jest :-), pies szczęśliwy, wybiegany, wróciła dawna radość życia, nam też się tak ckliwie zrobiło... i oby tak jak najdłużej było...
9. Gdybym robił wózek dla małego psa, jako materiał wykorzystałbym rurki PCV klejone systemu NIBCO, dostępność różnych kształtek, łatwość obróbki, mały cieżar czynią ten materiał idealnym do budowy małego wózka.

Copyright © by www.studioonline.pl powered by FreeTemplateDesigns.Com